piątek, 19 września 2014

trzy.

Chciałbym umieć jej pokazać tę miłość, 
którą czuję nawet teraz mocniej niż na początku.

Znieruchomiała na sekundę, ale jego wzrok zdążył to uchwycić.
-Zwykłym kolegą. - odpowiedziała, nie przerywając krojenia pomidora.
-Nie patrzyłaś na niego jak na zwykłego kolegę. - mężczyzna dobitnie zaakcentował dwa ostatnie słowa.
-Ale to był zwykły kolega, zrozum to Michał. - podniosła głos i odwróciła się do niego twarzą. Miała zaciętą minę i rozgniewane spojrzenie. - Nie ufasz mi, tak?
-Oczywiście, że ci ufam. Tylko nie jestem ślepy, widziałem jak na siebie patrzyliście.
-Przestań pieprzyć głupoty Michał. Ja też nie jestem ślepa i widzę jak patrzą na ciebie wszystkie kobiety.
-Przecież to zupełnie co innego!
-Okej, rozumiem. Tobie można wszytko, a ja jestem twoją cholerną własnością i nie mogę nawet rozmawiać z jakimkolwiek facetem.
Zdenerwowana dziewczyna trzasnęła patelnią o blat i poszła do sypialni. Stanęła przy dużym oknie i wpatrywała się w krajobraz zadymionego Bełchatowa.
Czuła, że coś się dzieje.
Czuła, że coś się zmienia.
Czuła, że coś się psuje.
Może to Michał wykończony był ciągnącymi się sprawami rozwodowymi?
Może to ona zmęczona była dzieleniem się nim?
Może to oni znużeni już byli tym monotonnym i idealnie ułożonym związkiem?
Może się pogubili?

Poczuła jego ciepły oddech na swoim karku, zarośniętą brodę przy policzku i duże dłonie na brzuchu.
-Przepraszam Mańka. Po prostu bardzo cię kocham i nie chciałbym cię stracić.
-Zamieszkaj ze mną. Na zawsze. Nie chcę się tobą dzielić z nią. Nie chcę żebyś tam wracał, żebyś tam mieszkał. - powiedziała niespodziewanie.
-Maria, przecież wiesz, że robię to dla Oliego. Ja jej nie kocham. Czekam tylko, aż sąd da nam rozwód, przyzna mi nad małym całkowitą opiekę i będę mógł go zabrać.
-A co jeśli sąd nie przyzna ci tej opieki?
-Nie wiem kochanie, nie dopuszczam do siebie takich myśli.
Przytuliła go mocno i zrozumiała jak bardzo on potrzebuje teraz jej wsparcia. Syn był dla niego najważniejszy. Kochał go mocniej niż siatkówkę, mocniej niż Marysię. Bardzo chciał go mieć przy sobie i to ze względu na niego mieszkał, a raczej pomieszkiwał w jednym domu z prawie byłą żoną.
Dagmara była piękną kobietą, zawsze otoczoną wianuszkiem mężczyzn. Długo broniła się przed zdradą męża, lecz pewnego dnia nie potrafiła się oprzeć urokom nauczyciela tańca - Macieja. Ich romans trwał od ponad roku i pewnie do dziś byłby sekretem, gdyby nie to, że pewnego czerwcowego dnia stęskniony mąż wrócił do domu wcześniej i zamiast zastać żonę krzątającą się po kuchni czy opalającą się w pięknym ogródku, zastał ją w łóżku z Maćkiem.
Michał długo nie mógł dojść do siebie po odkryciu prawdy.
Zawalił sezon reprezentacyjny, stał się mrukiem i zaczął nałogowo palić papierosy. Ale właśnie wtedy, być może w najtrudniejszym momencie jego życia zjawiła się ona - drobna brunetka o intrygującym charakterze i wiecznie zaróżowionych policzkach.
Pojawiła się niespodziewanie, po prostu wpadli na siebie w jednym z barów, podczas gdy Winiarski zapijał smutki gorzką wódką, a ona starała się o dorywczą prace na początek dorosłego życia. Od słowa do słowa zaczęli być sobie bliscy, aż w końcu zwykła znajomość przeinaczyła się w miłość.
Nie widzieli poza sobą świata, choć musieli się przed nim ukrywać, bo przecież wiadomość o nowym związku siatkarza niekorzystnie wpłynęłaby na rozwój spraw rozwodowych i rozpraw dotyczących opieki nad Oliwierem.
Michał twierdził, że dopiero przy Mańce poczuł co to prawdziwa miłość. Ich uczucie kompletnie różniło się od innych. Było zbyt poukładane, ale pełne namiętności i miłości.
-Dobrze mi z tobą. - powiedział, masując czule jej plecy.
-Wiem Misiek, mi z tobą też.
Podniosła głowę i spojrzała w jego oczy. Nie była do końca pewna czy mówi prawdę i czy przypadkiem go nie okłamuje.
-Muszę lecieć na trening.
-Tylko pamiętaj, że idziemy dziś do kina. - zmierzwiła wesoło jego włosy, stając przy tym na palcach.
-Co? Jakie kino? - na twarz Michała wkradło się zdziwienie
-Kotku, przecież sam zarezerwowałeś tydzień temu bilety. - mina dziewczyny nagle zrzedła - Zapomniałeś? - bardziej stwierdziła niż zapytała.
-Mańka przepraszam, nie mogę dziś. Obiecałem Dagmarze, że pomogę jej w przemeblowaniu pokoju Małego, a potem chciałem go zabrać na basen.
-Jasne, rozumiem. Rodzina jest przecież najważniejsza. - powiedziała z ironią w głosie, wyplątała się z objęć mężczyzny i ruszyła w kierunku drzwi.
-Nie gniewaj się na mnie, kompletnie o tym zapomniałem. Pójdziemy innym razem albo po prostu zaproś dziś jakąś koleżankę czy coś. - Maria zatrzymała się słysząc te słowa. Odwróciła się i roześmiała się Winiarskiemu w twarz.
-Tak, to świetny pomysł! Zadzwonię do kogoś i powiem: "Hej, masz może ochotę pójść ze mną do kina, bo mój facet - przykładny mąż i ojciec na mnie totalnie wylane i zawsze znajdzie się coś ważniejszego ode mnie" - powiedziała sarkastycznie i prychnęła - Na pewno tak zrobię.
-Nie przeginaj Mania. Nie mam na ciebie wylane, tylko cholera jasna, zapomniałem! - uniósł głos i spojrzał na nią gniewnie.
-Nie Michał. Ty nie zapomniałeś, ty się zwyczajnie gubisz. Gubisz się między mną, Dagmarą, Olim, siatkówką i cholera wie czym jeszcze. Ale ogarnij się wreszcie, bo ja nie wiem jak długo to jeszcze wytrzymam. - nie odrywała od niego wzroku, gromiąc go wściekłym spojrzeniem.
-Znowu zaczynasz? Myślałem, że mamy już ten temat za sobą, przecież... - nie zdążył skończyć zdania, bo przerwała mu wypowiedź kobiety.
-Idź już na ten trening.
*
Dobry wieczór?
Trochę nie wiem co tu napisać, więc po prostu zostawiam Wam kolejny rozdział. Mam nadzieję, że choć odrobinę go polubicie.
A!, i zostawicie po sobie jakiś znak, to strasznie cieszy! :) Jeśli nie chcecie tu, to jestem jeszcze na twitterze, na gg też zaglądam, ogólnie jestem prawie wszędzie.